Jak zawszę byłam sama w moim lesie. Jak zawsze siedziałam i rozmawiałam o
mojej watasze. Nagle usłyszałam szelest "Ktoś jakby się zbliżał"
pomyślałam.
-Kto tam?-zapytałam.
Nikt mi nie odpowiedział. Wstałam i szukałam z kąt dochodził tajemniczy
szelest. Szukałam przez parę minut i znalazłam. Znalazłam basiora który
siedział i przypatrywał się moim krokom.
-Jak się nazywasz?-zapytałam.
-Ren. A ty?-zapytał basior.
-Doska. Dlaczego przyszedłeś do mojego lasu?
-Sam nie wiem. Przyszedłem tu bo chciałem odpocząć, od tego wszystkiego.
-Czyli czego?
-Od tych wszystkich wader, które zagadują mnie i chcą żebyśmy byli parą...
-Ja szukam partnera i jakoś nie wychodzi mi to...
-Szkoda... O muszę już iść przyszła moja przyjaciółka.
-Do zobaczenia...-odpowiedziałam i już prawie był przy niej-Czy jeszcze się spotkamy?
-Oczywiście że tak..!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz