sobota, 12 października 2013

Od Rose-cd Witha

Zasnęłam. Byłam wykończona. Moje policzki mokre od łez, a futro brudne. Nie miałam zamiaru z nikim rozmawiać. Gdy się obudziłam koło mnie stał natrętny basior.
-Czego chcesz?-warknęłam
-Chcę porozmawiać
-Nie mamy o czym!-ja, niegdyś miła i pomocna wadera zamknęłam się  sobie. Nie mogłam nikogo dopuścić do mego serca. Kochałam tylko Sakuro. On był przy mnie. Odbiegłam od basiora. Zmieniłam się w człowieka. Pobiegłam ścieżką. Dotarłam do wioski. Wiedziałam że tu nie wejdzie.
Nawet pod postacią człowieka, skoro ma skrzydła. Biegłam tyłem patrząc w las czy nie biegnie za mną. Uderzyłam o kogoś.

Był to chłopak. Jego oczy lśniły zielenią. Łąkami, wzgórzami. Wolnością.
-Przepraszam!-powiedzieliśmy jednocześnie
-Nic się nie stało-powiedział-jestem Rick-uśmiechnął się
-A ja..Rose.-odwzajemniłam uśmiech chodź nie byłam zbyt szczęśliwa.
-Co cię sprowadza do wioski?
-Mnie?
-Nie. Ojca elfów. Mów.
-No cóż. Uciekam przed takim jednym.
-Pomóc?
-Nie trzeba. Wystarczy że pomożesz mi się ukryć
-To tez pomoc-zaśmiał się.
-Tjak...-powiedziałam nieśmiało.
-Chodź za mną!-powiedział i chwycił mnie za rękę. Jego ręce były gładkie i ciepłe. A on był miły i tajemniczy.
-Tutaj!-skręciliśmy w ciemną uliczkę-cii-przytulił się do mnie zasłaniając mnie-to król. Nie lubi obcych. Musisz uważać.-gdy przejechał Rick puścił mnie-Przepraszam-powiedział  nieśmiało
-Nic się nie stało. Zaproponowałeś mi pomoc i pomogłeś.-uśmiechnęłam się do niego. Poczułam się bezpieczna.
-Chodź za mną.-poszliśmy do jakiejś chaty. Była ciepła i przytulna. W kącie stało łóżko a na przeciwnej stronie był stół i jakieś papiery.
-To mój dom-powiedział
-Piękny. Mieszkasz tu sam?
-Tak. Rodzice umarli gdy miałem 15 lat 6 lat temu. Teraz mieszkam sam. Rozgość się.
-Dzi-dziękuje-powiedziałam z rumieńcami na policzkach. Rich poszedł po coś na pierwsze piętro, a ja usiadłam na łóżku. Popatrzyłam na mój wisiorek. W tej samej chwili wszedł mój znajomy z tacą, na której coś było
-Za wiele nie mam, ale weź. To pieczony królik
-Dzięki-powiedziałam i zaczęliśmy jeść. Po uczcie:
-Słońce zachodzi-powiedziałam smutno
-Zostań na coc-powiedział uśmiechając się
-Muszę wracać, przyjdę gdy będzie w pobliżu obiecuję.
-Trzymam cię za słowo-powiedział-Przyjaciele?
-Przyjaciele-przytuliłam się do niego i wyszłam z chaty. Gdy byłam na skraju wioski zmieniłam się w waderę i pobiegłam przez las. Tam znowu stał basior który zadał mi zbyt dużo pytań.

With???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz