Chodziłam po lesie pod postacią człowieka. Zastanawiałam się.
"Czujesz się przy nim bezpiecznie i jesteś radosna"
Słowa Sakury nie dawały mi spokoju. Zasnęłam pod jednym z drzew. Gdy obudziłam
się było południe. Zrobiłam łuk i strzały. Postanowiłam dać prezent Rickowi i nie będzie
to ta broń. Powiedział że ma niewiele. Podzielił się ze mną tym co miał. Teraz ja dam
mu to co ja mam. Udałam się na polowanie. Po godzinie tropienia (pod postacią człowieka) znalazłam stado jeleni.Wystrzeliłam strzałę. Trafiła jelenia w brzuch. Upadł, ale nadal żył. Podbiegłam do mojej zdobyczy. Żyła. Wyjęłam nożyk i z szybkością światła podcięłam jej
gardło. Jeleń był już martwy. Gdy stracił całą krew wzięłam go na barana i poszłam do wioski.
Było wtedy ciemno. Nie chciałam żeby ktoś mnie widział. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi
Rick
-Rose! Co ty tu robisz?
-Przyniosłam trochę jedzenia ze sobą. Ty dałeś mi królika ja daję ci jelenia-wziął ode mnie
zdobycz
-Nie trzeba było. Wchodź.
-Z miłą chęcią-uśmiechnęłam się
-Odmieniło ci się coś?
-Niby czemu?
-Nigdy nie byłaś u mnie po zachodzie słońca.
-No cóż. Jakoś tak wyszło
-Nie mam nic przeciwko temu-zaśmiał się
-Mam nadzieję. Więc co zrobimy z tym jedzeniem?
-Może ty zadecyduj upiec czy ugotować?
-Wiesz? Bardziej wole pieczone-powiedziałam
-Masz dobry gust. Heh. Zabierzmy się do roboty. Ja zajmę się szykowaniem, a ty przyprawianiem
-Okey-powiedziałam
Wzięliśmy się do roboty. Wynieśliśmy zdobycz do małego ogródka ukrytego za murem. Było tam ognisko
-Przyprawy będą na pierwszym piętrze-powiedział do mnie
-Już po nie idę.-powiedziałam z uśmiechem.Poszłam po drewnianych schodach na piętro. Wzięłam przyprawy. Sól wypadła mi z rąk i poturlała się pod półkę. Położyłam się i próbowałam ją wyciągnąć. Złapałam coś i wyciągnęłam. To była jakaś księga! Ciekawska strona mnie sprawiła że ją otworzyłam. Zaczęłam czytać. Nie mogłam uwierzyć. Odłożyłam księgę spowrotem i wstałam.
Wtedy wszedł Rick.
-Zostaw mnie krzyknęłam i popchnęłam stojącego koło mnie Ricka
-Co się stało?!
-Lepiej mów prawdę!-powiedziałam i wybiegłam z chaty. Popędziłam w las. Znajomy biegł za mną. Powrócił płacz. Okłamał mnie!
-Rose!-krzyczał. Schowałam się w jednej z jaskiń...
//Rose
Jakby ktoś nie wiedział. To jest Rick:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz