Jak zawsze siedziałam w swoim lesie przemieniona w roślinę. Potrafiłam
rozmawiać godzinami z kwiatami, drzewami i krzewami, lecz rozmawiałam o
czymś co tylko one wiedziały. Rozmawiałam o Renie.
-Czy myślisz że Ren mnie kocha?-zapytałam drzewa.
-Myślę, że tak.-odpowiedziało.
-Nie jestem pewna, przecież wiesz że on jest ładny i wszystkie wadery się koło niego kręcą...-odpowiedziałam zasmucona.
-Och nie myśl tak! Przecież wiesz że on nie może o tobie zapomnieć!-zaalarmowała roślina.
-Na pewno nie...?
-To zapytaj go o to.-zaproponował krzak.
-Tak myślisz?-zapytałam.
-Właśnie tak!
-No dobrze, ale jak powie że ja się mu nie podobam...
-Nie przejmuj się.
-Dorze pójdę...
Gdy tylko powiedziałam te słowa wstałam i przemieniłam się w wilka.
Poszłam na południe i znalazłam Rena.
-Ren...-nagle przerwałam.
-Co Dosia?-zapytał.
-Ren... Czy, czy ty?-nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
-Słucham.-ponaglał.
-Ren czy ty mnie kochasz?
-Ależ oczywiście że Ciebie kocham Dosiu!
-Tak?-z niedowierzaniem zapytałam.
-Tak.-odpowiedział spokojnie.
-Myślałam, że jesteśmy tylko przyjaciółmi...
-To się myliłaś.
-Czy będziemy razem?
-Ależ oczywiście, że tak!!!-wykrzyknął.-Och muszę już iść...
Powiedział to i lekko mnie pocałował.
-Kiedy się spotkamy?-zapytałam.
-Jutro.-odpowiedział.
Odszedł, a ja nie mogłam uwierzyć w to co się stało...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz