Bóle raz były raz ich nie było.
Lecz wiedziałam. Jeszcze
nie nadszedł czas porodu.
Rozwinięcie musiało się odbyć
co najmniej za tydzień. Chociaż
w ciąży byłam od 8 miesięcy.
Ciągle nękał mnie stres, że coś
się stanie. Lub nie dam rady.
Byłam osłabiona. Ciągle nie mogłam zapomnieć o ukochanym.
Rick by mnie teraz pocieszał.
Byłby troskliwy i czuły. Lecz zniknął. Zginął. Ale miałam nadzieję, że to tylko zmyłka, że gdzieś żyje. Że jest. Nadzieja zaczynała gasnąć. To tej pory podtrzymywały ja tylko nienarodzone bliźniaki. Moje przyszłe życie...
//Rose
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz